Jakie były wasze początki z piłką? Jak trafiliście do Płomienia?
Jakub Wośkowiak: Mieszkałem 50 metrów od boiska, więc chodziliśmy często grać z kolegami. Później graliśmy w Orlikach jako Płomień i tak się wszystko zaczęło.
Kamil Maciejewski: Pierwsze moje treningi odbyłem w drużynie orlików Obry Zbąszyń. W wyniku niewielu rozegranych minut przenieśliśmy się wraz z bratem na kolejny rok do drużyny Orlików Płomienia Przyprostynia. Po kolejnym roku w Obrze Zbąszyń utworzono zespół Młodzików. Zachęceni możliwością gry w swojej kategorii wiekowej wróciliśmy do Zbąszynia.
Moja seniorska przygoda z Płomieniem rozpoczęła się latem 2013 roku. Przy wsparciu Figo trafiłem do zespołu, który niedługo później debiutował w IV-lidze. Zmieniając klub kierowałem się względami sportowymi. Chciałem spróbować swoich sił na wyższym poziomie niż klasa okręgowa.
Jaki mecz zapamiętacie na długo a o którym chcielibyście zapomnieć?
JW: Na pewno długo zapamiętam mecz z Bukiem w juniorach, mecz we Wronkach i wszystkie mecze derbowe z Obrą. Nie chciałbym pamiętać kilku meczów z czwartej ligi, które przegraliśmy z ostatnich minutach. (filmik warto zobaczyć dla bramki strzelonej przez Jakuba Wośkowiaka – dodał admin)
KM: Najczęściej wracam pamięcią do pierwszych meczy w IV lidze w barwach Płomienia, a konkretnie do meczu Lubuszanin Trzcianka – Płomień. Graliśmy wtedy ze spadkowiczem z III ligi, byliśmy niesamowicie zmotywowani, co zaowocowało remisem 1:1. W tym spotkaniu zdobyłem swoją pierwszą bramkę w barwach Płomienia. (poniżej znajdziemy skrót z meczu, komentuje Adrian „Szpakowski” Wachoński – admin)
Chyba nie ma takiego meczu o którym chciałbym zapomnieć. Nawet złe spotkania trzeba analizować i wyciągać wnioski. Każda gra to nowa lekcja. Spotkanie z innymi, często lepszymi, zawodnikami, u których można coś podpatrzeć i nauczyć się czegoś nowego.
Najlepszy zawodnik z którym grałem?
KM: Tutaj muszę wyróżnić dwóch zawodników:
Szymon Szulc – zawodnik wyróżniający się szybkością, dobrym zwodem. Szymon potrafił zdobyć bramkę z niczego. Szymon był zwalniany z gry w defensywie, ale jak otrzymał piłkę w ataku to mijał przeciwników z łatwością.
Krzysztof Fleischer – troche inny typ zawodnika, zawsze wie co zrobić z piłką, bardzo dobry przerzut, ma wizję na grę. W czasie gry z Figo w Obrze Zbąszyń moje zadania ograniczały się do odbioru piłki i dogrania jej do doświadczonego kolegi. Haha
JW: Nie mam jednego zawodnika, było ich kilku: Szymon Szulc, Krzysztof Fleischer, Daniel Kulus, Paweł Lisowski, Michał Kostyra i Kamil Maciejewski. Każdy z nich dawał dużo drużynie w każdym meczu.
Co was zaskoczyło pozytywnie w Płomieniu?
KM: Płomień to przede wszystkim dobra atmosfera. Wchodząc do zespołu jako młody chłopak nie doświadczyłem nigdy złego słowa od żadnego z kolegów. Nawet, kiedy źle zagrałem spotykałem się raczej z podpowiedziami, najczęściej od kapitana Piechura.
Tradycją było pomeczowe omówienie spotkania przy kiełbasie z grilla, co miało wpływ na scalenie zespołu. Starsi zawodnicy pielęgnowali ten zwyczaj.
.JW: Na pewno w Płomieniu zawsze najlepsza była atmosfera w drużynie i w zarządzie. Organizacja na dobrym poziomie i świetni ludzie
Czy pamiętacie swój pierwszy trening i czy mieliście tremę przed wejściem do szatni PPa?
JW: Nie pamiętam swojego pierwszego treningu, ponieważ było to tak dawno temu. Jeszcze nie grając w PPa, chętnie przychodziłem na treningi. Będąc już członkiem Płomienia, nie stresowałem się, ponieważ wszystkich znałem już od dłuższego czasu.
KM: Pierwszego treningu nie pamiętam, ale kiedy zmieniamy otoczenie to trema się pojawia. Człowiek chce się pokazać z jak najlepszej strony. W aklimatyzacji w zespole pomogli mi zawodnicy, których znałem z gry w Obrze Zbąszyń (Krzysztof Fleischer i Daniel Borkowski). Warto również podkreślić, że wcześniej poznałem Tomka Śliwę, który był moim nauczycielem w Liceum:)
Mecz który chciałbym zagrać jeszcze raz to: i dlaczego?
JW: Takich meczów jest kilka. Na pewno chciałbym zagrać jeszcze raz mecz z Obrą Zbąszyń na Orle. Mecz wygrany 2-1. Chciałbym go zagrać od pierwszej minuty.
KM: Chciałbym jeszcze raz zagrać mecz z Oldboyami Lecha Poznań i jeszcze raz na żywo zobaczyć dwie bramki Dawida Kuhnke. (poniżej prezentujemy skrót meczu „KUNA SHOW”-admin)
Jaką cechę piłkarską ma Kamil/Wosiu a chciałbyś mieć ty i dlaczego?
JW: Zdecydowanie szybkość, bo wtedy miałbym już wszystko.
KM: Wosiu zawsze charakteryzował się dużym spokojem na boisku, którego mi często brakuje. Chciałbym również mieć tak dobry przerzuto-strzał jaki ma Wosiu (mecz z Iskra Szydłowo).
Wosiu-team kontra Kamil-team (6 na 6). Kogo bierzecie do swoich drużyn i dlaczego wasz drużyna wygrałaby?
KM: W bramce postawiłbym na Maćka Jóźwiaka, z którym mam przyjemność aktualnie grać. Piekielnie dobry refleks i bardzo szybki na nogach. W polu postawiłbym na Mateusza Piechowiaka, który jak czołg rozbija ataki drużyny przeciwnej. Następnie wybrałbym Piotrka Bimka, z którym również gram w Syrenie Zbąszynek. Ma bardzo ciekawą wizje na grę i bardzo dobre podanie. Skład uzupełniliby Figo i Szuli, o których już wspominałem wcześniej.
JW: Do swojej drużyny biorę: Jakuba Borkowskiego, Dawida Pawlika, Krzysztofa Rogala, Michała Kostyrę i Szymona Szulca plus oczywiście siebie jako kapitana. Oczywiście, że w takim składzie byśmy wygrali, ponieważ każda z tych osób jest najlepsza na swojej pozycji. Nawet gdyby nie udało się wygrać na boisku, to poza nim przy stole bylibyśmy niepokonani.
Czego wam życzyć i sobie życzycie na nowy rok 2021?
JW: Chciałbym życzyć wszystkim i sobie dużo zdrowia, braku kontuzji, jak najlepszych spotkań i żeby Messi nie odszedł z Barcelony.
KM: Przede wszystkim zdrowia. A jak zdrowie będzie to reszta się poukłada.
imię nazwisko: Jakub Wośkowiak ksywka: Wosiu
data urodzenia: 13.09.1994r.
miejsce zamieszkania: Szczecin
kluby: Płomień Przyprostynia, Zryw Rzeczyca, Stal Szczecin
wzrost/waga: 190cm/89kg
ulubiony klub krajowy: Stal Mielec
ulubiony zespół zagraniczny: FC Barcelona
imię nazwisko: Kamil Maciejewski
data urodzenia: 30.12.1995
miejsce zamieszkania: Przyprostyniao
kluby: Obra Zbąszyń, Płomień Przyprostynia, ZAP Syrena Zbąszynek
wzrost/waga: 184/82
ksywka: większość ludzi woła mnie po imieniu, jednak dzięki kreatywności Marcina Iwana dorobiłem się kilku pseudonimów, między innymi: Don Kopyto, Clark Kent